- Gdyby w pana domu wybuchł ogień, jaki przedmiot zabrałby pan ze sobą uciekając?
{Jean Cocteau}:
- Ogień!"
"{interviewer}:
- If your house were on fire, which object would you take with you?
{Jean Cocteau}:
- The fire!"
kolaż powyżej rozpoczęła Wolfann, a ja dodałam do niego swoje trzy grosiki.
to mały niepozorny kolażyk bez imponujących technicznych efektów specjalnych, ale ogromnie go lubię, bo dobrze oddaje to, co ostatnio dzieje się w moim twórczym życiu - projekt wędrujących żurnali z wolna przeobraża się w coś więcej.
w spotkania. w zachwyty i olśnienia. w wymianę myśli i inspiracji. w ogień! ;)
kochane Żurnalistki, dobrze, że jesteście. ♥
the collage above was started by a friend of mine - Wolfann. I just added some comments.
it's a modest little collage with no technical special effects but I like it a lot because it's a perfect illustration of what's been going in my life lately. what I mean is the round robin art journal project which is slowly transforming itself into something more than just a journal exchange. it's about meeting great artists, illuminations. exchange of thoughts and inspirations. the fire! ;)
(the text says):
"the elements - extraordinary women/sometimes it's hard to understand
it's a little bit weird, you know?
there is admiration
am I supposed to say how I feel?"
it's a modest little collage with no technical special effects but I like it a lot because it's a perfect illustration of what's been going in my life lately. what I mean is the round robin art journal project which is slowly transforming itself into something more than just a journal exchange. it's about meeting great artists, illuminations. exchange of thoughts and inspirations. the fire! ;)
(the text says):
"the elements - extraordinary women/sometimes it's hard to understand
it's a little bit weird, you know?
there is admiration
am I supposed to say how I feel?"
na przykład wczoraj.
na ulicy Ząbkowskiej na warszawskiej Pradze odkryłyśmy te niesamowite prace na ścianach jednej z kamienic.
są to prace Joli Kudeli (jej sztukę możecie obejrzeć TUTAJ i TUTAJ} - duże naklejki udające freski, zazwyczaj wieszane w miejscach otwartych na działanie wiatru i deszczu. wtulone - wtopione w stare mury.
w rolach cudownych kobiet Botticellego wystąpiły panie z praskiego Domu Pomocy Społecznej.
{wszystkie zdjęcia autorstwa Agnieszki-Anny}
our Warsaw part of the team met yesterday and take a look what we discovered.
the works below were made by Jola Kudela (you can read about her HERE and HERE - both sites are in English as Jola works all around the world) - they are huge stickers that were attached to the old walls of pre-war tenement houses. they are there - gradually destroyed by time and weather which add their extra touches.
{all photos by Agnieszka-Anna}
these gorgeous Botticelli's ladies are pensioners from a nearby day care centre.
powyżej moja ulubiona - Primavera.the works below were made by Jola Kudela (you can read about her HERE and HERE - both sites are in English as Jola works all around the world) - they are huge stickers that were attached to the old walls of pre-war tenement houses. they are there - gradually destroyed by time and weather which add their extra touches.
{all photos by Agnieszka-Anna}
these gorgeous Botticelli's ladies are pensioners from a nearby day care centre.
above - my favourite - Primavera.
kilka dni temu trafiłam na jej prace w necie...te zbiegi/nie zbiegi okoliczności
OdpowiedzUsuńprawie jakbym tam z Wami była...
Och dzięki za lineczki :)
OdpowiedzUsuńArt-journalowanie - wędrowanie przerodziło nam się w "coś więcej" :D
zazdroszczę Tobie i spółce ;) przygody z art journalami... przy kolażu się uśmiałam :D
OdpowiedzUsuńa zatkało mnie całkowicie przy przeglądaniu projektów Joli Kudeli... dzięki za namiary :*
ja też o nich..nie mogę przestać myśleć...
OdpowiedzUsuń